środa, 8 kwietnia 2015

Chapter14-"[...] Zayn, obiecałeś!"

  Po kilku minutach przyszli chłopcy z potrzebnymi mi rzeczami. Pech chciał, że zastali mnie i Zayn'a... W dwuznacznej sytuacji..
*Retrospekcja*
Kiedy chłopak odkleił się ode mnie po pocałunku poczułam mocny ścisk w podbrzuszu. Na chwilę skuliłam się, a mulat od razu zareagował, wziął mnie jak pannę młodą i zaniósł do salonu
-Zayn, co Ty...?-nie dał mi dokończyć, bo znów wpił się w moje usta
-Cii... Postaram się uśmierzyć twój ból-zagryzł moją dolną wargę
Jego ręce powoli zaczęły wsuwać się pod moją koszulkę, ustami przywarł do mojej szyi. Ciche pomruki wydobywały się z moich ust. Chłopak zniżył trochę moje spodenki i zaczął masować bolące mnie miejsca
-Ugh...-sapnęłam
-Lepiej?-zapytał, a jego ciepły oddech wywołał na mojej skórze ciarki
-I tooooooo jak!-mruknęłam 
No i właśnie wtedy weszli chłopcy... Zayn ode mnie odskoczył, ja spadłam z kanapy, a chłopcy po tym wszystkim wypominali mi to całe zajście...! 
Leżałam na kanapie, moja głowa spoczywała na kolanach... Niall'a. Tak, chciałam z nim porozmawiać, ale nie chciało mi się iść do pokoju więc zostałam z nim w salonie
-Ni... Czy ty coś do mnie czujesz?-zapytałam delikatnie
-Hope... Teraz traktuję Cię tylko jak przyjaciółkę-podniósł mnie do pionu i mocno przytulił
-Dziękuję... Nawet nie wiesz jak mi ulżyło, że nie kocha mnie aż trzech naprawdę cudownych facetów-uśmiechnęłam się
-A Ty... Wybrałaś już?-zapytał gdy powróciliśmy do wcześniejszej pozycji
-Ehm... Znaczy... Ja...-nie wiedziałam jak mam na to odpowiedzieć
-Spokojnie, ale pamiętaj, nie dawaj żadnemu nadziei jeśli go nie wybierzesz...-cmoknął mnie w czoło
*Walentynki 2015*
Siedziałam w swoim pokoju, ubrana w sukienkę i czekałam na Zayn'a, musiałam z nim pogadać. Moje serce w tamtym momencie rozrywało się na kawałki Nie miałam pojęcia kogo wybrać... 
-Hope, idziesz?-nie zauważyłam kiedy do środka wszedł mój dzisiejszy towarzysz 
-Ahhh, tak!-uśmiechnęłam się delikatnie
Chłopak obczaił mnie od góry do dołu 
-Cudnie wyglądasz kotku-mruknął przytulając mnie
-Już mi tak nie słodź Malik-puściłam do niego oczko 
Zaśmiał się delikatnie i pociągnął mnie w stronę schodów gdzie stali chłopcy
-Wesołych Walentynek Hope!-zostałam zgnieciona przez czterech mężczyzn, silnych... Mężczyzn!
-Dziękuję chłopcyyy! I wzajemnie kaczorki!-każdy dostał całus w policzek i szczery uśmiech
Za to ich kochałam... Myśleli o mnie zawsze i wszędzie... 
Walentynki minęły ciekawie... Najpierw kolacja przy świecach( z Zayn'em), potem wypad na zakupy z całym One Direction, ale miałam wrażenie, że coś jest nie tak z Malik'iem, był spięty, trochę... Smutny? Tak to dobre słowo.... Był smutny.. Nie miałam pojęcia czemu...
*15 marca*
Chłopcy musieli ruszyć dalej w trasę, a ja uparłam się, że nie pojadę z nimi, bo chcę się edukować, więc ustaliliśmy, że będą do mnie codziennie dzwonić i byłoby dobrze gdyby nie dziwna niespodzianka...

Jak zwykle o 18 siedziałam w swoim pokoju i odrabiałam lekcje, angielski-choć lubię ten przedmiot, jest dla mnie nie do zrozumienia! Nagle usłyszałam jak drzwi wejściowe(które na pewno zamknęłam) się otwierają. Moje serce zaczęło bić 3 razy szybciej, a instynkt obrońcy uaktywnił się. Chwyciłam kij bejsbolowy Niall'a i podeszłam do drzwi. Powoli je otworzyłam i usłyszałam jak ktoś wspina się po schodach. Siedziałam cicho puki podejrzany osobnik nie podszedł do moich drzwi 
-Kim jesteś?!-warknęłam wyciągając kij do przodu
-Tutaj Zayn-odparł dobrze znany mi głos
-Malik?-zapaliłam światło na korytarzu
-A znasz jeszcze jakiegoś?-zadrwił ze mnie i odrzucił kij na bok
Po chwili mogłam się wtulić w chłopaka, za którym było mi bardzo tęskno. Trwaliśmy tak jakiś czas aż w końcu podniosłam głowę i wbiłam się w jego usta
-Co Ty tutaj robisz?-zapytałam prowadząc go do mojego pokoju
-Jestem i czekam aż powiesz, że tęskniłaś-poruszył zabawnie brwiami
-Tęskniłam Zayn!-odparłam z sarkazmem przewracając oczami
-Ja też kochanie!-wtulił się we mnie-Chcę coś wiedzieć-zaczął po chwili niepewnie
-Słucham?-zatrzepotałam rzęsami
-Kochasz mnie?-usiadł na kanapie
Kocham? Nie wiem kurwa... Znaczy... Tak, Harry jest moim dobrym kumplem... Złamię mu serce, ale Zayn jest moją miłością... Toczyłabym dalej swój wewnętrzny monolog gdyby nie palący wzrok mulata
-Kocham-odparłam schodząc do kuchni 
-Na pewno?-dopytywał się łapiąc moje nadgarstki 
-Tak Zayn, Kocham Cię-wpiłam się w jego usta
-To dobrze, bo ja Ciebie też... Ale...-zaciął się, a jego oczy wyrażały smutek
-Ale, co?
-Odchodzę z zespołu, wyjeżdżamy gdzieś daleko i weźmiemy ślub!
-Malik, czy ty żartujesz? To absurdalne, nie możesz odejść z zespołu!-warknęłam
-Ale ja tego potrzebuję! Albo zrobię sobie przerwę cokolwiek żeby odpocząć, mam depresję, dwubiegunowość i wreszcie znalazłem miłość swojego życia!-rzucił szklanką o podłogę
-Zayn...-w moich oczach zbierały się łzy-Zrób przerwę, ale nie odchodź z zespołu!-chwyciłam pierwsze odłamki szkła, a po chwili z moich ust wydobył się wrzask przerażenia 
Ładnie sobie łapę pocięłam... Malik rzucił mi się na ratunek
-Wszystko w porządku?-zapytał oglądając poharataną rękę
-Taaa, przecież tylko rozcięłam sobie rękę-wywróciłam oczami i delikatnie podniosłam się z ziemi-Ani mi się waż, nie pojadę do szpitala-warknęłam wiedząc co chłopak ma na myśli
-Nie bądź taka! Opatrzą Cię i będzie po sprawie!-położył sobie ręce na klatce piersiowej i patrzył na mnie
-Nie.-pokręciłam głową wsadzając krwawiącą kończynę pod cieknącą, zimną wodę-Cholera, jak to piecze!!!-wydarłam się 
Mulat nadal patrzył na mnie wyczekująco
-Nie-podeszłam do niego-Lepiej zadzwoń do chłopaków i poinformuj ich o "małej przerwie"-zrobiłam cudzysłów w powietrzu i ruszyłam w kierunku mojego pokoju
*W szpitalu
Tiaaa... Po tym jak ruszyłam do swojego pokoju chciałam się przebrać i tak jakoś upaćkałam krwią kilka par spodni i bluzek i innych... Musiałam się zgodzić żebyśmy pojechali do szpitala, ale to tylko dlatego, że nie chciałam później prać tych wszystkich ciuchów! 
Siedziałam sobie spokojnie na kozetce w gabinecie lekarskim kiedy Malik rozmawiał z niejaką panią Smith(Soso-dziewczyna Liam'a ma tak na nazwisko, zabawne...)
-Czyli wszystko z tą ręką Okey?-dopytywał się chłopak
-Tak, ma kilka szwów, ale powinniście przyjść za kilka dni i sprawdzimy jak to się wszystko goi-pokiwała potakująco głową kobieta
-Dziękujemy, do widzenia-mulat wziął mnie na ręce( tak jakbym miała rozciętą nogę, a nie... Rękę...!) i wyszedł z gabinetu-I kto miał rację, hyym?-zapytał po chwili wsadzając mnie do samochodu
-Na pewno nie Ty Malik-wytknęłam mu język
-Oczywiście, że ja!-oburzył się
-Też Cię kocham-cmoknęłam go przelotnie w usta
-Czyli... Jesteśmy parą?-zapytał włączając silnik
-Yep-wyszczerzyłam się 
-No to teraz... Ja i MOJA dziewczyna jedziemy do domu, a potem na dłuugie wakacje...-rozmarzył się odpalając silnik
-Nie, ja i MÓJ chłopak wracamy do domu, a potem dzwonimy do chłopaków i oznajmiamy im, że robisz sobie przerwę podczas, której będziemy siedzieć w domu, ja chodzę do szkoły! Nie mogę od tak wyjechać na wakacje Zayn!-spojrzałam na niego, bałam się, że wybuchnie, bo to by było do niego podobne, ale on o dziwo się szczerzył 
-Spokojnie kochanie, możemy powiedzieć, że byłaś chora!-położył rękę na moim kolanie 
-Jeśli to Cię uszczęśliwi...-przewróciłam oczami
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo...-wyjechał z parkingu uśmiechając się jak głupi
*W domu
-[...] Tak, tylko przerwa chłopaki, nie martwcie się, 28 marca znów będę z wami koncertować!-mój chłopak uśmiechał się podczas całej rozmowy telefonicznej z resztą One Direction- Hope jest chora, zajmę się nią, spokojnie, tak wiem Li, dobra do usłyszenia Ladies!-rozłączył się
Czyli kumpli z zespołu też okłamujemy? Okey... Usiadłam obok Malik'a na kanapie i włączyłam swój ulubiony "serial"
-Serio Hope? South Park?-pokręcił głową w niezrozumieniu 
-Ewww.. Uwielbiam to! Najbardziej lubię Kyle'a!-wyszczerzyłam się jak głupia i skupiłam się już na kolejnym, zajebistym odcinku
 Można rzec, że praktycznie 10 dni spędziliśmy w ten sam sposób. Pobudka, śniadanie przy South Parku, spacer z kuchni do ogrodu i z powrotem(przecież mięliśmy wersję, że jestem chora), obiad przy moim serialu, dłuuuugie tulenie się na kanapie, trochę ćwiczeń na siłce, wspólna kąpiel i spanie. Nic nadzwyczajnego, ale Zayn wtedy tego potrzebował, znaczy... Tak mi się wydawało, ale on miał inny stosunek do naszego 10 dniowego życia...
Był 25 marca, czyli dzień jak co dzień, przynajmniej tak mi się wydawało rano, ale później wszystko zmieniło się w tak szybkim tempie. Zayn był cicho cały dzień, znaczy... Wymieniliśmy kilka zdań, ale to nie było to co przez 10 dni... Koło 16 zadzwonił do chłopaków na Skypie. Usiedliśmy przed laptopem i rozmawialiśmy, tylko mi coś nie pasowało... Cała piątka miała jakieś posępne humory, Liam siedział cicho, Harry był na skraju łez, Niall opychał się jedzeniem, ale bez tego szczęścia w oczach, Louis kręcił głową tak jakby w coś nie dowierzał, jego oczy były smutne. Ale najgorzej było z moim chłopakiem
-Chłopcy o co chodzi?- zapytałam spoglądając to na ekran laptopa, to na mulata
-Bo widzisz Hope...-zaczął Liam, ale wybuchł płaczem i reszta ruszyła jak domino
Wszyscy zaczęli płakać, a ja nie wiedziałam co się dzieje
-Co do kurwy?!-warknęłam, nagle uspokoili się
-Zayn...-Louis przełknął ślinę
-On...-kontynuował Niall
-Odchodzi z zespołu!-strumienie łez lały się po policzkach Harry'ego
-Co wy gadacie?-poczułam jak i w moim oczach roją się łzy-Zayn, obiecałeś!-warknęłam wycierając policzki rękawem bluzy
-Przepraszam, ale chcę wieść normalne życie, bez sławy, z Tobą, w małym domku, mieć gromadkę dzieci... Mam 22 lata, to dobry czas by odejść  z zespołu...- chłopak rozpłakał się na maksa
-A fani? Pomyślałeś o nich?-wstałam roztrzęsiona
-Na pewno zrozumieją, przecież mnie kochają... A ja... Kocham ich, ale nie chcę robić czegoś w brew sobie kochanie...-podszedł do mnie i wpił się w moje usta
-Jeśli to Cię uszczęśliwi...-czułam się jeszcze gorzej, w końcu Zayn zrezygnował z zespołu, bo mnie kochał i chciał mojego szczęścia i naszego normalnego życia
-Kocham Cię Hope....-uśmiechnął się smutno-I kocham Was chłopaki...-po jego policzku spływały łzy-Zawsze będę was kochał...-szepnął 

__________________________________________________
Nie wiem czemu, ale płaczę, piszę to z dwa tygodnie po odejściu Zayn'a i nie mogę w to uwierzyć... On odszedł... Ale muszę napisać, że już został nam tylko Epilog i koniec opowiadania o Hope... Kocham Was ♥

1 komentarz: