środa, 8 kwietnia 2015

Chapter14-"[...] Zayn, obiecałeś!"

  Po kilku minutach przyszli chłopcy z potrzebnymi mi rzeczami. Pech chciał, że zastali mnie i Zayn'a... W dwuznacznej sytuacji..
*Retrospekcja*
Kiedy chłopak odkleił się ode mnie po pocałunku poczułam mocny ścisk w podbrzuszu. Na chwilę skuliłam się, a mulat od razu zareagował, wziął mnie jak pannę młodą i zaniósł do salonu
-Zayn, co Ty...?-nie dał mi dokończyć, bo znów wpił się w moje usta
-Cii... Postaram się uśmierzyć twój ból-zagryzł moją dolną wargę
Jego ręce powoli zaczęły wsuwać się pod moją koszulkę, ustami przywarł do mojej szyi. Ciche pomruki wydobywały się z moich ust. Chłopak zniżył trochę moje spodenki i zaczął masować bolące mnie miejsca
-Ugh...-sapnęłam
-Lepiej?-zapytał, a jego ciepły oddech wywołał na mojej skórze ciarki
-I tooooooo jak!-mruknęłam 
No i właśnie wtedy weszli chłopcy... Zayn ode mnie odskoczył, ja spadłam z kanapy, a chłopcy po tym wszystkim wypominali mi to całe zajście...! 
Leżałam na kanapie, moja głowa spoczywała na kolanach... Niall'a. Tak, chciałam z nim porozmawiać, ale nie chciało mi się iść do pokoju więc zostałam z nim w salonie
-Ni... Czy ty coś do mnie czujesz?-zapytałam delikatnie
-Hope... Teraz traktuję Cię tylko jak przyjaciółkę-podniósł mnie do pionu i mocno przytulił
-Dziękuję... Nawet nie wiesz jak mi ulżyło, że nie kocha mnie aż trzech naprawdę cudownych facetów-uśmiechnęłam się
-A Ty... Wybrałaś już?-zapytał gdy powróciliśmy do wcześniejszej pozycji
-Ehm... Znaczy... Ja...-nie wiedziałam jak mam na to odpowiedzieć
-Spokojnie, ale pamiętaj, nie dawaj żadnemu nadziei jeśli go nie wybierzesz...-cmoknął mnie w czoło
*Walentynki 2015*
Siedziałam w swoim pokoju, ubrana w sukienkę i czekałam na Zayn'a, musiałam z nim pogadać. Moje serce w tamtym momencie rozrywało się na kawałki Nie miałam pojęcia kogo wybrać... 
-Hope, idziesz?-nie zauważyłam kiedy do środka wszedł mój dzisiejszy towarzysz 
-Ahhh, tak!-uśmiechnęłam się delikatnie
Chłopak obczaił mnie od góry do dołu 
-Cudnie wyglądasz kotku-mruknął przytulając mnie
-Już mi tak nie słodź Malik-puściłam do niego oczko 
Zaśmiał się delikatnie i pociągnął mnie w stronę schodów gdzie stali chłopcy
-Wesołych Walentynek Hope!-zostałam zgnieciona przez czterech mężczyzn, silnych... Mężczyzn!
-Dziękuję chłopcyyy! I wzajemnie kaczorki!-każdy dostał całus w policzek i szczery uśmiech
Za to ich kochałam... Myśleli o mnie zawsze i wszędzie... 
Walentynki minęły ciekawie... Najpierw kolacja przy świecach( z Zayn'em), potem wypad na zakupy z całym One Direction, ale miałam wrażenie, że coś jest nie tak z Malik'iem, był spięty, trochę... Smutny? Tak to dobre słowo.... Był smutny.. Nie miałam pojęcia czemu...
*15 marca*
Chłopcy musieli ruszyć dalej w trasę, a ja uparłam się, że nie pojadę z nimi, bo chcę się edukować, więc ustaliliśmy, że będą do mnie codziennie dzwonić i byłoby dobrze gdyby nie dziwna niespodzianka...

Jak zwykle o 18 siedziałam w swoim pokoju i odrabiałam lekcje, angielski-choć lubię ten przedmiot, jest dla mnie nie do zrozumienia! Nagle usłyszałam jak drzwi wejściowe(które na pewno zamknęłam) się otwierają. Moje serce zaczęło bić 3 razy szybciej, a instynkt obrońcy uaktywnił się. Chwyciłam kij bejsbolowy Niall'a i podeszłam do drzwi. Powoli je otworzyłam i usłyszałam jak ktoś wspina się po schodach. Siedziałam cicho puki podejrzany osobnik nie podszedł do moich drzwi 
-Kim jesteś?!-warknęłam wyciągając kij do przodu
-Tutaj Zayn-odparł dobrze znany mi głos
-Malik?-zapaliłam światło na korytarzu
-A znasz jeszcze jakiegoś?-zadrwił ze mnie i odrzucił kij na bok
Po chwili mogłam się wtulić w chłopaka, za którym było mi bardzo tęskno. Trwaliśmy tak jakiś czas aż w końcu podniosłam głowę i wbiłam się w jego usta
-Co Ty tutaj robisz?-zapytałam prowadząc go do mojego pokoju
-Jestem i czekam aż powiesz, że tęskniłaś-poruszył zabawnie brwiami
-Tęskniłam Zayn!-odparłam z sarkazmem przewracając oczami
-Ja też kochanie!-wtulił się we mnie-Chcę coś wiedzieć-zaczął po chwili niepewnie
-Słucham?-zatrzepotałam rzęsami
-Kochasz mnie?-usiadł na kanapie
Kocham? Nie wiem kurwa... Znaczy... Tak, Harry jest moim dobrym kumplem... Złamię mu serce, ale Zayn jest moją miłością... Toczyłabym dalej swój wewnętrzny monolog gdyby nie palący wzrok mulata
-Kocham-odparłam schodząc do kuchni 
-Na pewno?-dopytywał się łapiąc moje nadgarstki 
-Tak Zayn, Kocham Cię-wpiłam się w jego usta
-To dobrze, bo ja Ciebie też... Ale...-zaciął się, a jego oczy wyrażały smutek
-Ale, co?
-Odchodzę z zespołu, wyjeżdżamy gdzieś daleko i weźmiemy ślub!
-Malik, czy ty żartujesz? To absurdalne, nie możesz odejść z zespołu!-warknęłam
-Ale ja tego potrzebuję! Albo zrobię sobie przerwę cokolwiek żeby odpocząć, mam depresję, dwubiegunowość i wreszcie znalazłem miłość swojego życia!-rzucił szklanką o podłogę
-Zayn...-w moich oczach zbierały się łzy-Zrób przerwę, ale nie odchodź z zespołu!-chwyciłam pierwsze odłamki szkła, a po chwili z moich ust wydobył się wrzask przerażenia 
Ładnie sobie łapę pocięłam... Malik rzucił mi się na ratunek
-Wszystko w porządku?-zapytał oglądając poharataną rękę
-Taaa, przecież tylko rozcięłam sobie rękę-wywróciłam oczami i delikatnie podniosłam się z ziemi-Ani mi się waż, nie pojadę do szpitala-warknęłam wiedząc co chłopak ma na myśli
-Nie bądź taka! Opatrzą Cię i będzie po sprawie!-położył sobie ręce na klatce piersiowej i patrzył na mnie
-Nie.-pokręciłam głową wsadzając krwawiącą kończynę pod cieknącą, zimną wodę-Cholera, jak to piecze!!!-wydarłam się 
Mulat nadal patrzył na mnie wyczekująco
-Nie-podeszłam do niego-Lepiej zadzwoń do chłopaków i poinformuj ich o "małej przerwie"-zrobiłam cudzysłów w powietrzu i ruszyłam w kierunku mojego pokoju
*W szpitalu
Tiaaa... Po tym jak ruszyłam do swojego pokoju chciałam się przebrać i tak jakoś upaćkałam krwią kilka par spodni i bluzek i innych... Musiałam się zgodzić żebyśmy pojechali do szpitala, ale to tylko dlatego, że nie chciałam później prać tych wszystkich ciuchów! 
Siedziałam sobie spokojnie na kozetce w gabinecie lekarskim kiedy Malik rozmawiał z niejaką panią Smith(Soso-dziewczyna Liam'a ma tak na nazwisko, zabawne...)
-Czyli wszystko z tą ręką Okey?-dopytywał się chłopak
-Tak, ma kilka szwów, ale powinniście przyjść za kilka dni i sprawdzimy jak to się wszystko goi-pokiwała potakująco głową kobieta
-Dziękujemy, do widzenia-mulat wziął mnie na ręce( tak jakbym miała rozciętą nogę, a nie... Rękę...!) i wyszedł z gabinetu-I kto miał rację, hyym?-zapytał po chwili wsadzając mnie do samochodu
-Na pewno nie Ty Malik-wytknęłam mu język
-Oczywiście, że ja!-oburzył się
-Też Cię kocham-cmoknęłam go przelotnie w usta
-Czyli... Jesteśmy parą?-zapytał włączając silnik
-Yep-wyszczerzyłam się 
-No to teraz... Ja i MOJA dziewczyna jedziemy do domu, a potem na dłuugie wakacje...-rozmarzył się odpalając silnik
-Nie, ja i MÓJ chłopak wracamy do domu, a potem dzwonimy do chłopaków i oznajmiamy im, że robisz sobie przerwę podczas, której będziemy siedzieć w domu, ja chodzę do szkoły! Nie mogę od tak wyjechać na wakacje Zayn!-spojrzałam na niego, bałam się, że wybuchnie, bo to by było do niego podobne, ale on o dziwo się szczerzył 
-Spokojnie kochanie, możemy powiedzieć, że byłaś chora!-położył rękę na moim kolanie 
-Jeśli to Cię uszczęśliwi...-przewróciłam oczami
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo...-wyjechał z parkingu uśmiechając się jak głupi
*W domu
-[...] Tak, tylko przerwa chłopaki, nie martwcie się, 28 marca znów będę z wami koncertować!-mój chłopak uśmiechał się podczas całej rozmowy telefonicznej z resztą One Direction- Hope jest chora, zajmę się nią, spokojnie, tak wiem Li, dobra do usłyszenia Ladies!-rozłączył się
Czyli kumpli z zespołu też okłamujemy? Okey... Usiadłam obok Malik'a na kanapie i włączyłam swój ulubiony "serial"
-Serio Hope? South Park?-pokręcił głową w niezrozumieniu 
-Ewww.. Uwielbiam to! Najbardziej lubię Kyle'a!-wyszczerzyłam się jak głupia i skupiłam się już na kolejnym, zajebistym odcinku
 Można rzec, że praktycznie 10 dni spędziliśmy w ten sam sposób. Pobudka, śniadanie przy South Parku, spacer z kuchni do ogrodu i z powrotem(przecież mięliśmy wersję, że jestem chora), obiad przy moim serialu, dłuuuugie tulenie się na kanapie, trochę ćwiczeń na siłce, wspólna kąpiel i spanie. Nic nadzwyczajnego, ale Zayn wtedy tego potrzebował, znaczy... Tak mi się wydawało, ale on miał inny stosunek do naszego 10 dniowego życia...
Był 25 marca, czyli dzień jak co dzień, przynajmniej tak mi się wydawało rano, ale później wszystko zmieniło się w tak szybkim tempie. Zayn był cicho cały dzień, znaczy... Wymieniliśmy kilka zdań, ale to nie było to co przez 10 dni... Koło 16 zadzwonił do chłopaków na Skypie. Usiedliśmy przed laptopem i rozmawialiśmy, tylko mi coś nie pasowało... Cała piątka miała jakieś posępne humory, Liam siedział cicho, Harry był na skraju łez, Niall opychał się jedzeniem, ale bez tego szczęścia w oczach, Louis kręcił głową tak jakby w coś nie dowierzał, jego oczy były smutne. Ale najgorzej było z moim chłopakiem
-Chłopcy o co chodzi?- zapytałam spoglądając to na ekran laptopa, to na mulata
-Bo widzisz Hope...-zaczął Liam, ale wybuchł płaczem i reszta ruszyła jak domino
Wszyscy zaczęli płakać, a ja nie wiedziałam co się dzieje
-Co do kurwy?!-warknęłam, nagle uspokoili się
-Zayn...-Louis przełknął ślinę
-On...-kontynuował Niall
-Odchodzi z zespołu!-strumienie łez lały się po policzkach Harry'ego
-Co wy gadacie?-poczułam jak i w moim oczach roją się łzy-Zayn, obiecałeś!-warknęłam wycierając policzki rękawem bluzy
-Przepraszam, ale chcę wieść normalne życie, bez sławy, z Tobą, w małym domku, mieć gromadkę dzieci... Mam 22 lata, to dobry czas by odejść  z zespołu...- chłopak rozpłakał się na maksa
-A fani? Pomyślałeś o nich?-wstałam roztrzęsiona
-Na pewno zrozumieją, przecież mnie kochają... A ja... Kocham ich, ale nie chcę robić czegoś w brew sobie kochanie...-podszedł do mnie i wpił się w moje usta
-Jeśli to Cię uszczęśliwi...-czułam się jeszcze gorzej, w końcu Zayn zrezygnował z zespołu, bo mnie kochał i chciał mojego szczęścia i naszego normalnego życia
-Kocham Cię Hope....-uśmiechnął się smutno-I kocham Was chłopaki...-po jego policzku spływały łzy-Zawsze będę was kochał...-szepnął 

__________________________________________________
Nie wiem czemu, ale płaczę, piszę to z dwa tygodnie po odejściu Zayn'a i nie mogę w to uwierzyć... On odszedł... Ale muszę napisać, że już został nam tylko Epilog i koniec opowiadania o Hope... Kocham Was ♥

niedziela, 15 lutego 2015

Hi..!

   Ekhem... Wróciłam! Mówię Wam było zajebiście! W pociągu, na korytarzu widziałam faceta z taką samą fryzurą jak Zayn! Tą wygoloną na dole i kiteczka u góry, ale u mojego ukochanego to wygląda znaaaaacznie lepiej! Wróciłam niedawno, staram się iść spać, ale... Stare nawyki i muszę coś napisać! Jest niedziela, ostatni dzień moich ukochanych ferii! :c Ogłaszam całoroczną żałobę po tych pięknych dwóch tygodniach... Czy ktoś mi wytłumaczy CZEMU niby Walentynki to takie zajebiste święto?! Nie cierpię go odkąd jestem singielką(z dwa lata będzie...), ale jest już coś "50 twarzy Gray'a"! Czytam książkę, powinno mi wystarczyć xd Jezu, masakra, padam na twarz... Na pewno dzisiaj dodam rozdział i tutaj i na drugim blogu [klik] Czy zauważył ktoś, że tam jeden rozdział ma +/- 7 komentarzy, a tutaj 3?
Jak?! Ja się pytam, jak?! Chociaż... To nawet dobrze, przynajmniej ktoś komentuje ♥

oxox Vicol♥ 

poniedziałek, 9 lutego 2015

Chapter13-"Kocham Cię, to jest pewne Hope!"

   Urodziny Harry'ego spędziłam w łóżku, mhm, właśnie z tego powodu. Tak to przez tych dwóch co mnie pieprzyli! Poza tym byłam zła, szczególnie na Louis'a, który mnie wydał!
*Niedziela, następny tydzień, 8.02.2015r*
Cały tydzień chodziłam do szkoły zdołowana, zła... Oho czyżby okres? 
Obudziłam się i od razu poczułam jak coś ciepłego spływa po moich nogach
-Nie, nie, nie! Oh man... Serio?-kręciłam przecząco głową kiedy unosiłam już nie śnieżnobiałą kołdrę
Krew... Moja śliczna pidżamka jest we krwi! Wypuściłam powietrze i wstałam starając się już bardziej nie upaćkać moich żółtych spodni od piżamy z Minionkami. Poczłapałam do drzwi z impetem otwierając je
-Chłopcy!-krzyknęłam na cały dom
-W kuchni!-usłyszałam Liam'a
Wręcz biegłam po schodach kiedy mój brzuch zaczął o sobie przypominać Znieczulenie mi jest co najmniej potrzebne! Kiedy weszłam do kuchni 5 par oczu na mnie spojrzało
-Coś się stało Hope?-zapytał Harry i już chciał mnie przytulić, kiedy odsunęłam się 
-No właśnie tak!-powiedziałam ciągnąc koszulkę z Minionkiem w dół 
-Co konkretnie?-obok Hazzy stanął Malik Nie twój interes dupku!
-Okres kurwa mam!-warknęłam
-Yes!-uśmiechnął się pod nosem mulat
-A tobie co?-ściągnęłam brwi w zdenerwowaniu
-Nie zaszłaś w ciążę, tydzień temu ani ja, ani Harry nie zabezpieczyliśmy się mała-podszedł do mnie bliżej
-Jak się używa chuja zamiast mózgu to potem się martwi czy nie zaszłam w ciążę-mój głos był ostry, nie miałam ochoty rozmawiać z Malik'iem
-Ej! Nie bluzgaj!-już chciał chwycić mój nadgarstek i go ścisnąć kiedy przykleiłam się do Hazzy
-Kotku, on chce mi coś zrobić! Jestem twoją dziewczyną! Zrób z tym coś!-zablefowałam ukradkiem wbijając loczkowi paznokcia w dupę by tylko się zgodził
-Oczy_Oczywiście-odchrząknął-Zayn, moja dziewczyna ma okres i może sobie przeklinać do woli!-syknął nieznoszącym sprzeciwu głosem
-Czy ty mi rozkazujesz Styles?-mulat podciągnął do góry rękawy
-Tak, ona nie zasługuje żebyś traktował ją jak szmatę tylko dlatego, że złamała Ci serce!-zaraz... Co? Ja złamałam serce JEMU?! Chyba on MI!
-Stop!-stanęłam między nimi ciągnąc w dół jeszcze bardziej moją koszulkę-Ty-wskazałam na Styles'a-Jedziesz z resztą chłopaków po zapas podpasek dla mnie, a Ty-wskazałam na mulata-Idziesz ze mną porozmawiać-ujęłam ostrym, nieznoszącym sprzeciwu głosem
Harry pokiwał głową i razem z chłopakami zniknął za drzwiami. Kiedy usłyszałam zamykanie drzwi frontowych złapałam Zayn'a za rękę i pociągnęłam go do mojego pokoju 
-Poczekaj-rozkazałam otwierając torbę Ah... Ostatnie trzy podpaski!-Idę się umyć, a ty... Siedź i się nie ruszaj-chwyciłam jeszcze świeżą pidżamę oraz majtki po czym ruszyłam do łazienki
-Idę z tobą-odparł i ruszył za mną
A mam to w dupie... Niech se idzie, może nawet fapać, mam to w dupie! 
Zdjęłam zakrwawione spodnie i wepchnęłam je do pralki mało przejmując się tym co może się z nimi stać. Ściągnęłam górę, związałam włosy w luźnego koczka i weszłam pod prysznic nadal czując na sobie gorący wzrok Zayn'a. Odkręciłam wodę i zaczęłam mydlić swoje ciało żelem pod prysznic o zapachu wanilii, ulubiony zapach Malik'a
-Więc... O czym chcesz gadać Hope?-zapytał przekrzykując płynącą wodę
-Co?-zapytałam, ale w odpowiedzi dostałam rozsuwające się skrzydła od kabiny, a w nich Zayn'a, takiego... Bez ubrań?
-O czym chcesz gadać?-zapytał ponownie i wszedł pod prysznic, zamknął skrzydła by po chwili wbić się w moje usta
Przez chwilę nic nie robiłam, ale kiedy uświadomiłam sobie co się dzieje, odwzajemniłam go z wielką chęcią
-Ah... O tym, że niby złamałam Ci serce-odparłam po kilku sekundach opierając się plecami o zimne kafelki
-Bo tak było Hope... To co powiedziałaś mi wtedy w pokoju Harry'ego, poczułem się zraniony-położył swoje ręce po obu stronach moich bioder
-To ty stwierdziłeś, że poruchałeś więc nic już tam po tobie. Nie pamiętasz?-wplotłam palce w jego włosy
-Zwykły blef z mojej strony-zakręcił wodę i wyciągnął mnie z kabiny
-A kto powiedział, że ja nie mogłam blefować?-wytarłam się ręcznikiem by po chwili balsamować swoje ciało kremem o zapachu wanilii
-Twój głos na to nie wskazywał-odparł smutno oplatając sobie ręcznik wokół bioder
-Umiem dobrze grać-uśmiechnęłam się lekko i założyłam pidżamę 
-Właśnie wiem..-założył po chwili bokserki i białą koszulkę
-Zayn... Ja... Chyba Cię kocham, zraniłeś mnie cholernie, ale kocham Cię-zaczęłam czesać włosy tak jakby moje słowa były błahostką
-Dobrze wiedzieć-odparł wycierając czarne włosy-Czekaj, co? Kochasz mnie?!-jego uśmiech powiększył się
-Ehm... Chyba tak...-powiedziałam niepewnie odrywając wzrok od mojego odbicia w lustrze-Ale nie myśl, że Ci wszystko wybaczyłam, a szczególne te dwie blondyny z moich urodzin-syknęłam na samo wspomnienie tego
-Chwila słabości-podrapał się po karku
-Mhm... Jak miłość do mnie?-szepnęłam
-Nie, kocham Cię, to jest pewne Hope!-przybliżył się do mnie i złączył nasze usta
__________________________________________________________
Siemka! Tak wiem, krótki, ale zależy mi żeby dodać go przed wyjazdem, bo przez tydzień mnie nie będzie(już to pisałam) i nie wiem czy tam będzie pieprzony internet żeby chociaż coś z telefonu dodać. Jak wrażenia po rozdziale? Czy taki Zayn to tylko zapowiedź gorszego...?
Komentarze motywują, a jak wrócę z nart, taka padnięta i wejdę na tego bloga, zobaczę komentarze to chyba energia mi wróci i napiszę rozdział xd
Lots of Love Princess Malik♥

niedziela, 8 lutego 2015

Narty?

   Hejka! Jutro po południu wyjeżdżam na narty i nie mam zielonego pojęcia czy uda mi się dodać rozdział, który ma trzy linijki w tej chwili xd Yeah, mam nadzieję, że do jutra jakąś długość zyska, ale... Ja to ja i nic nie wiadomo xd Dobrze, a więc... Coo rzecz więcej.. Trzymajcie kciuki żebym do domu nie wróciła z np. złamaną ręką(było tak w tamtym roku xd)i żeby moja wena przypłynęła czy cuś!
Pamiętajcie, że was Kocham i wgl..♥

P.S Zapraszam na 1 rozdział na drugim blogu Opposites attract do komentowania i czytania i wszystkiego cu się da! Hyhy, do następnej niedzieli najprawdopodobniej Princessy!♥

wtorek, 3 lutego 2015

Ugh...

       Od tego poniedziałku zaczęły mi się ferie, a więc...
Mam mało czasu, bo całe dnie spędzam z przyjaciółmi, a w następnym tygodniu jadę z nimi w góry... Siedzę do późna poprawiając rozdziały, szukając obrazków i wgl, a i tak mam... Dam dam dam... Trzy osoby komentujące! Znaczy, cieszę się, że ktokolwiek komentuje moje wypociny! I dziękuję z całego serca tym osobą, ale... W zakładce "Wasze blogi!♥" jest z 10 komentarzy promujących i wydaje mi się, że... Ja komentuję Tobie, a Ty komentujesz mi... "Oh... Princess, to trochę egoistyczne!" Przepraszam, ale ja też się staram i myślę i piszę... Mogę rzec, że dzięki moim czytelnikom(jak to bosko brzmi ^^) ten blog jest nadal kontynuowany!♥
Jeśli to czytasz to znaczy, że w jakiś sposób tutaj trafiłeś/łaś i możesz zjechać do rozdziału 12, przeczytać i skomentować, prosty gest, a jak cieszy! Dobra nie zanudzam, a na pożegnanie zapraszam na drugiego bloga "Serio?" Mhm... [klik]  
P.S Oglądał ktoś w niedzielę "Trzy metry nad niebem"? Ja tak i poryczałam się jak kurczak zginął :'c 
Znów przynudzam...
Lots of Love Malik Princess♥ 

niedziela, 1 lutego 2015

Chapter12-"[...]Nie masz dzisiaj nic do gadania..."

  Kiedy tylko wysiadłyśmy z autobusu Olivia zaczęła oprowadzać mnie po szkole, minęło 15 minut, a ja znałam mniej-więcej każdy zakątek mojej nowej szkoły. Postanowiłam iść do pani dyrektor, a moja nowo poznana znajoma stwierdziła, że mi potowarzyszy. Zapukałam do wielkich, dębowych drzwi znajdujących się na samym końcu korytarza na pierwszym piętrze
-Proszę!-usłyszałam po chwili i nieśmiało otworzyłam drewniany prostokąt 
-Dzień Dobry, jestem Hope Walsh i kilka dni temu zostałam tutaj zapisana i chciałabym dostać jakiekolwiek informacje na temat mojej nowej klasy i innych-powiedziałam na wstępie
-Witaj Hope, pan Tomlinson rzeczywiście Cię zapisał-powiedziała kobieta uśmiechając się
-Em... No więc...-zaczęłam, ale kobieta szybko mi przerwała
-Klasa 3b liceum, wychowawczyni Alice Black, pierwsza lekcja dzisiaj to matematyka-powiedziała spoglądając  na kartkę-Z tego co wiem, jesteś w klasie z Olivią i ona poda Ci nowy plan lekcji-uśmiechnęła się ciepło
-Dziękuję, do widzenia pani...-odwzajemniłam uśmiech
-Pani Elisabeth Ball-podała mi rękę-Jeśli będziesz czegoś potrzebować, przyjdź-podeszła do drzwi otwierając je nam
-Dziękuję jeszcze raz, do widzenia-pociągnęłam Olivię za rękaw i wyszłam z gabinetu dyrektorki  
Zostało tyko 6 miesięcy do wakacji... I koniec! 
Szłyśmy korytarzem aż do sali nr. 301
-Zapraszam na matematykę, nowa-uśmiechnęła się
Weszłam do sali koloru łososiowego gdzie stało około 15 ławek oraz biurko dla nauczyciela, na środku wisiała gigantyczna zielona tablica Normalna klasa... 
-Dzień Dobry, jestem Hope Walsh-podeszłam do nauczycielki
-Witaj, jestem pani Agnes Fox-uśmiechnęła się poprawiając duże, czarne okulary-Usiądź sobie z...-zaczęła się rozglądać po klasie, a moja nowa znajoma zaczęła wymachiwać rękami, cóż nauczycielka na złość Olivii przysiadła mnie do jakiegoś... Przystojnego chłopaka!
-Hej...-uśmiechnął się
-Witaj-pokazałam mu swój najlepszy uśmiech nr.4
-Jestem Chris Simpson-oblizał usta
-A ja Hope Walsh-wpatrywałam się w niego 
-Dobrze dzieci! Proszę patrzeć na tablicę! Na przerwie się będziecie poznawać!-zaśmialiśmy się i spojrzeliśmy w stronę tablicy
*Przerwa*
Kiedy zadzwonił dzwonek wszyscy uczniowie się na mnie rzucili
-Ile masz lat?
-Gdzie mieszkasz?
-Masz chłopaka?
-Czego słuchasz?
I wiele innych... Uśmiechałam się kiedy nagle usiadła obok mnie Olivia i jakieś dwie dziewczyny

-Hej, jestem Mary-uśmiechnęła się blondynka
-A ja jestem Emily!-zaśmiała się szatynka
-Hope-uścisnęłam je
 Wydaje mi się, że będę się z nimi przyjaźnić... Mają wokół siebie dobrą aurę 
-No więc, opowiedz coś o sobie! Wszyscy jesteśmy ciekawi!-powiedziała Emily
-Jestem Hope, jak wiadomo. Mam 18 lat od tygodnia, pochodzę z... Londynu-powiedziałam na szybko-Moi rodzice są w delegacji, chłopaka... Nie mam-uśmiechnęłam się odtrącając obraz Zayn'a patrzącego mi głęboko w oczy-Słucham wszystkiego co wpadnie mi w ucho-poprawiłam włosy
-Czyli jesteś najstarsza z dziewczyn-oznajmiła mi Mary
-Hah...-uśmiechnęłam się promiennie 
To będzie dobrze 6 miesięcy...
*kilka godzin później,oczami Zayn'a*
Uciekła... Hope uciekła! A to moja wina... Wina tego, że kazałem jej wybierać, że w jej własne urodziny obściskiwałem się z plastikami! Ale... Liam wpadł na idealny pomysł i on musi wypalić!  Louis wyciągnął telefon z tylnej kieszeni spodni i wybrał numer Hope, wszyscy zamilkli
*Piiiip* *Piiiip* *Piiip*
-Przepraszam, w tej chwili nie mogę rozmawiać, ale oddzwonię kiedy będę mogła-usłyszałem jej głos na poczcie głosowej
-Ma lekcje-powiedział Liam kiedy Tomlinson chciał po raz kolejny do niej dzwonić
-No taaaa...-uśmiechnął się głupkowato i schował telefon
Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie 15.15 powinna niedługo kończyć, będę mógł usłyszeć jej głos... Szkoda, że JA nie będę mógł się odezwać! Eh...
[...]-Hope, jak w szkole?-zapytał Tommo wchodząc do salonu gdzie siedzieli wszyscy, nagle nastała cisza, a chłopak włączył na głośnomówiący 
-Em... Dobrze, poznałam kilku fajnych ludzi i... Mega ciacho!-pisnęła podekscytowana, a moja szczęka zacisnęła się Zazdrość? Z tym mi nie do twarzy! 
-Fajnie! Wiesz, że do Ciebie przyjadę 1 lutego?-uśmiechnął się wprowadzając plan w życie
Ale jaki plan? Eh... Liam wpadł na pomysł, żeby przysłuchiwać się temu o czym Hope gada z Tommo, a po dwóch tygodniach do niej przyjechać, ona nic nie będzie wiedziała, a my będziemy mięli satysfakcję z tego, że nam nie ucieknie! Plan doskonały, chyba... 
-Tak? To super! Em... Muszę kończyć... Aaaa... Chris wszedł do kuchni w samych bokserkach! Haha cześć!-pisnęła uroczo i rozłączyła się
-Czy ona...-zaczął Niall i pociągnął za swoje blond końce
-Wygląda na to, że tak-syknąłem zaciskając ręce na oparciu fotela
*W tym samym czasie, oczami Hope*
Louis wreszcie do mnie zadzwonił! Musiałam mu troszkę nakłamać...
-[...]Wiesz, że do Ciebie przyjadę 1 lutego?-zapytał Tomlinson, a ja zamknęłam drzwi od łazienki, nie swojej, a Mary, u której zamieszkałam pod pretekstem zgubienia kluczy, a rodzice w delegacji będą przez kolejne dwa tygodnie Nie chcę siedzieć sama w domu, szczególne, że oni mogą przyjechać w każdej chwili, to dom Horan'a w końcu...
-Tak? To super! Em... Muszę kończyć... Aaaa... Chris wszedł do kuchni w samych bokserkach! Haha cześć!-pisnęłam udając rozbawioną, tak naprawdę Chris'a nie było, ale... Nie chciałam z nim gadać dłużej niż 5-10 minut, bo poryczałabym się z tęsknoty 
I tak oto siedzę w za dużych dresach brata Mary i w jej starej koszulce delektując się gorącą czekoladą przyrządzoną przez jej mamę

-Naprawdę dziękuję, że mogę się tutaj zatrzymać aż moi rodzice nie wrócą-uśmiechnęłam się w stronę kobiety wychodzącej z kuchni
-Nie ma sprawy aniołeczku, Mary będzie miała towarzyszkę, trochę się rozweseli, a Tobie przecież nie pozwolę się tułać po jakichś przytułkach dla bezdomnych!-zatrajkotała uśmiechając się promiennie
Taka mama to skarb, szkoda, że ja takiej nigdy nie miałam... Uśmiechnęłam się w jej stronę i spojrzałam na Mary przełączającą kanał już po raz 20
-Idę spać, jutro szkoła...-odparłam wstając
-Ta... Ja też, może jeszcze pogadamy-szturchnęła mnie, posyłając lekki uśmiech
I tak oto dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o Mary Swift, jej rodzinie, przyjaciółkach, no po prostu o wszystkim! Zasnęłyśmy dość późno, hah tak się kończy gadanie po nocach, gdzie ja za dużo o sobie nie powiedziałam...
*31 stycznia 2015r. 7.35 am, oczami Louis'a*
Tak jak obiecałem Hope, tak postąpiłem. Właśnie całą piątką wsiadamy do naszego mini Vana i ruszamy w stronę Mullingar by zostać w tamtym miejscu około 6 miesięcy. Jutro urodziny Hazzy, z tego co wiem, Hope zaczynają się ferie więc... Będzie można trochę wypić, ale nie na tyle żeby młoda znów uciekła! Gdybym teraz pomógł jej uciec, to prawdopodobnie zostałby uduszony gołymi rękoma przez Zayn'a. Będziemy jechać kilka godzin... Ja, największy śpioch z One Direction, oczywiście prowadzę, więc, jeżeli zdarzy się jakiś wypadek to wina chłopaków, że mnie za kółkiem posadzili! 
*Jakiś czas później*
Wreszcie dojechaliśmy do celu, dom Niall'a, a w nim Hope!
*W tym samym czasie, oczami Hope*

Od samego rana miałam dziwne uczucie, że ten dzień będzie... Dziwny, pechowy, sama nie wiem! Wstałam o 9.05 z winy kotki Mary, która zwinnie, niczym "piórko" latała za odbijanym promieniem słońca. Postanowiłam, że pójdę do domu, po ciuchy, przecież nie mogłam wykorzystywać Mary i zabierać jej ciuchów! Nie wiedziałam co mnie tam czeka...
*6.30 pm*

-Puszczaj ty tępy chuju!-warknęłam wyrywając się z uścisku Louis'a
-Uspokój się Hope-syknął ciągnąc mnie za włosy
-Wydałeś mnie! Nigdy Ci nie zaufam!-chciałam go kopnąć, ale zwinnie złapał moje kolano
-Chciałem Ci pomóc, a tak się odwdzięczasz?!-warknął, a jego usta centralnie znajdowały się nad moim czułym punkcie pod uchem
-To nie jest pomoc! Teraz chcecie mnie kurwa zgwałcić, bo nie siedziałam potulnie przez dwa tygodnie w domu Horan'a i nie czekałam aż mój wybawca przyjedzie wraz z tymi, którzy kurwa nic nie powinni wiedzieć!-krzyknęłam czując jak dwóch innych osobników łapie mnie za nogi i ręce, by ułatwić Louis'owi sprawę
-Nie chcemy Cię zgwałcić... Na razie nic Ci nie zrobimy...-zaśmiał się... Harry i zastąpił Louis'a nad moim ciałem
-To co wy kurwa chcecie zrobić?!-zapytałam patrząc w jego oczy, ciemne oczy wypełnione, kurwa już wiem! Pożądaniem...!
-Pobawić się... No wiesz... Palcówka dla Ciebie, a lód dla mnie...-jego dłonie dotknęły moich piersi
-Nigdy w życiu kurwa!-zbulwersowałam się
-Nie masz dzisiaj nic do gadania...-warknął, szybko rozpinając mój stanik
-A kurwa mam!-wydarłam się, ale po chwili poczułam jak jakiś inny osobnik niż Harry zrywa ze mnie spodnie
-Nie bluzgaj, to nie pasuje do Grzecznej Dziewczynki-usłyszałam ociekający wręcz seksem głos mulata, który po chwili zamienił się z Harry'm
Jego dłonie błądziły po moim ciele, na co ono samo reagowało. Dreszcze i wicie się pod Malik'iem, który swoimi pełnymi wargami przylgnął do moich piersi. Chłopcy zaciskali ręce na moich kończynach kiedy zaczęłam się wręcz wyrywać, bo uniemożliwiali mi ruchy, po chwili zrozumieli, że robię to z przyjemności i puścili, moje ciało samo mnie zdradzało... Hope... Ogarnij się kurwa! Nie możesz pokazywać jak Ci dobrze! Nic mnie już nie słuchało, moje ręce chwyciły idealnie ułożone, czarne włosy Zayn'a, nogi powoli rozchylały się, a usta otwierały się wydając obce mi dźwięki, jęki....
-Zayn proszę!-syknęłam oplatając jego biodra swoimi nogami
-O co prosisz maleńka?-zapytał powoli schodząc swoją ręką do miejsca... Mokrego od natłoku nowych doznań
-Pieprz mnie kurwa! Rozdziewicz, kochaj się ze mną! Nie wiem, po prostu kurwa we mnie wejdź!-warknęłam kiedy jego kciuk zataczał kółka na moim brzuchu
-Nie bluzgaj...-syknął, a ja usłyszałam trzask materiału, on rozerwał moje majtki!
-Maaaaalik!-jęknęłam zagryzając wargę, a po chwili poczułam charakterystyczny, metaliczny posmak
-Hm...?-zapytał, a jego usta po raz pierwszy od dawna zetknęły się z moimi
-Wejdź we mnie kur...-zacięłam się kiedy dostałam lekkiego klapsa-Kurczę...-jęknęłam
-Wedle rozkazu...-po chwili poczułam rozpierający mnie ból Właśnie straciłam dziewictwo... 
Mężczyzna zatrzymał się na chwilę kiedy z moich oczu zaczęły sączyć się łzy
-Już... Już nie chcę, to boli!-zaczęłam szlochać, a usta mulata zetknęły się z moimi
-Spokojnie... Zaraz poczujesz tylko przyjemność...-powiedział i poruszył się do przodu, a po chwili do tyłu i tak dalej... Przyjemność szybko zastąpiła ból i po chwili jęczałam z przyjemności
-Zaaayn!-przejechałam moimi zadbanymi, długimi paznokciami po jego plecach zostawiając czerwone ślady
-Dojdź. Dla. Mnie. Mała-powiedział akcentując każde słowo jakby było oddzielnym zdaniem, a po chwili miałam mroczki przed oczami, a moje plecy wygięły się w łuk Mój pierwszy orgazm w życiu... Całkiem nieźle... Nie Hope, to było fatalne! Straciłaś dziewictwo z Zayn'em, chłopakiem, od którego uciekłaś!
Opadłam zmęczona na łóżko, a obok mnie pojawił się... Harry? Czemu nie Zayn?!

-Zayn?-zapytałam otwierają oczy i spoglądając na mulata wychodzącego z pomarańczowego pokoju
-Hmm?-zapytał przeczesując ręką włosy
-Czemu idziesz?-nie miałam siły się podnieść
-To pokój Harry'ego, jutro jego urodziny, niech się tobą nacieszy, ja sobie poruchałem, starczy-powiedział jakby z... Bólem i goryczą On wcale nie chce zostawiać mnie z Harry'm...
-Rozumiem...-pojedyncza łza spłynęła mi po policzku-No to spierdalaj Malik, chciałabym się jeszcze dzisiaj poruchać z moim kotkiem...-syknęłam zagryzając wargi Mnie boli bardziej niż Ciebie Zayn...! 
-Ja... Jasne, miłej... Nocy...-warknął płaczliwie i trzasnął drzwiami
Harry mi odpuści, wiedział, że tego nie chciałam, przyjaciel, a może coś więcej..?
*1 luty 2015r. 12 am*
Obudził mnie mój telefon, wstałam w poszukiwaniu moich spodni gdzie ostatnio wepchnęłam iPhone, po chwili znalazłam je i szybko odebrałam
-Halo?-przetarłam ręką oczy, a po chwili spostrzegłam, że Styles jeszcze śpi, ja jestem nago i boli mnie dół...
-Hej Hopiś!-krzyknęła uradowana Em
-No hej Emi, co tam?-zapytałam wyciągając z szafki jakąś koszulkę i bokserki
-Em... No, rodzice już przyjechali? Bo Mary mówiła, że poszłaś do domu to sprawdzić, a jak wrócą to miałaś zadzwonić, a tutaj cisza...-jej głos zdradzał, że się uśmiechała, promiennie jak zawsze
-Ah tak! Wrócili wieczorem, ale spędziliśmy noc na pogawędkach jak nam minęły te tygodnie rozstania, że zapomniałam!-powiedziałam naciągając na siebie ubranie
-No spoko... To do zobaczenia jutro Hopiś!-posłała całusa do telefonu i rozłączyła się
Odwróciłam się w stronę Hazzy by upewnić się, że śpi, ale cóż...

-Czemu wstałaś i masz na sobie jakiekolwiek ubranie?-zapytał starając się podnieść
-Bo lubię-pokwitowałam krótko i usiadłam na brzegu łóżka, odkryłam go do połowy by po chwili usiąść na nim okrakiem i obrysowywać jego tatuaże na klacie 
Ciche pomrukiwania wydobywały się z jego ust, a ja szczerzyłam się jak głupia. Przywarłam ustami do jego punktu pod uchem i usłyszałam jak pojękuje, do tego dołożyłam poruszanie moimi biodrami po jego kroczu i ze spokojem mogłam stwierdzić
-Lubię jak jęczysz...
-Ale ja o wiele bardziej lubię jak ty jęczysz moje imię...-zagryzł wargę i szybko zmienił pozycje, on był na górze, a ja zahipnotyzowana jego zielonymi oczami wplatam ręce w jego loki
[...]-Styles...!-jęknęłam czując znajome ciepło w podbrzuszu
-No dalej, maleńka...-wychrypiał w zagłębienie mojej szyi, a po chwili, doszłam-Idealnie!-jęknął, a jego soki zmieszały się z moimi
-Dziękuję Harry-pocałowałam go, a moje uczucie do niego ożyło na nowo odpychając od siebie myśli o Malik'u
-To ja dziękuję, dałaś mi najlepszy prezent jaki mogłem dostać na urodziny-powiedział szczelnie oplatając mnie ramieniem
-A więc... Wszystkiego najlepszego kotku-pocałowałam go znów, by poczuć jak przygryza moją wargę
-Dziękuję...-wychrypiał i odkleił się ode mnie
_______________________________________________________
Ugh... A więc... Mega zboczony, zjebany na maksa, rozdział zawitał na urodziny naszego kochanego 21 latka... Już wiadomo czemu rozdział zboczony xd Bo Harry! Jak się podoba taki obrót akcji? Wydaje mi się, że zaczynam w tym opowiadaniu przynudzać... I wgl taki długi wyszedł... Jak wy oceniacie? Przyznaję się, bez bicia, że nie miałam weny, a dzisiaj dodatkowo był Live Naruciaka...!(że 31 stycznia)
Do następnego! Wszystkiego najlepszego dla Hazzy!♥
Lots of Love♥

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Chapter11-"[...]Olivia Miller jestem"

  Weekend minął mi... Dość spokojnie, Louis nie zadzwonił ani razu, a miał mój numer, podawałam mu go przed odlotem, a może... Na mnie na kablował..! Przecież nie da się na poczekaniu wymyślić wymówki czemu 18 latka zniknęła z własnej imprezy zostawiając 3 zakochanych w niej chłopaków!
*Oczami Lou*
Zayn zaczął się domyślać, no cóż... Nie przemyśleliśmy z Hope jaki kit wcisnąć, że jej nie ma, ale... Użyłem mojego mózgu i chyba wszystko wróciło do normy... Wróć! Chyba mi się nie udało..! Zostałem obudzony za wcześnie jak na dzień po imprezie, Zayn dość szybko wytrzeźwiał i zrobił obowiązkową zbiórkę
-Gdzie do cholery jest moja Hope?!-wrzasnął wlepiając groźny wzrok swoich konkurentów
-Co ja kurwa jestem wróżka?! Nie przyszła do mnie ani do Niall'a!-choć wśród Hazzy i Niall'a była jakaś solidarność
-Do mnie też nie przyszła, a nie ma jej w całym domu!-Malik zacisnął dłonie w pięści, a jego knykcie aż pobielały
-Masz nam coś do powiedzenia Louis?-zapytał Liam wyciągając z szafki leki dla Zayn'a
-Nie! Znaczy...-jeśli ją wsypiesz idioto, straci do Ciebie zaufanie!
-No, słuchamy..?-powiedział Zayn, po czym przełknął tabletki
-No... Wspominała mi, że Pezz przyjechała z niespodzianką i... Zabiera ją do siebie z powrotem, bo my przecież jedziemy za kilka tygodni w trasę-odparłem zmyślając jak leci
-Mhm... I Perrie nic mi o tym nie powiedziała?!-Zayn wstał i przybliżył się do mnie-Nie okłamuj mnie Tomlinson, bo to się nie opłaca!-już się zamachnął, ale na szczęście pozostała trójka zareagowała Czemu te leki tak wolno działają?!
-Ja nie kłamię, ona nie miała czasu Ci tego powiedzieć, bo obściskiwałeś się z jakimiś laskami zapominając o biednej Hope!-warknąłem, doskonale pamiętam smutne spojrzenie Hope kiedy pałętała się po salonie, a w oczy rzucił jej się widok Malik'a macającego jakieś dwie napompowane blondyny
-Ja...-zaczął
-No co Ty? Nie wiesz jak ona cierpiała, nie dziwię się, że uciekła!-wypaliłem zły, ale zaraz potem miałem ochotę ugryźć się w język Chociaż dobrze, że nie powiedziałem prawdziwego powodu!
Szczęka Zayn'a zacisnęła się
-Ona.Uciekła.Tak?-oddzielał od siebie każde słowo jakby było pojedynczym zdaniem
-Uciekła? Nie... Miałem na myśli Pezz ją zabrała zaraz po tym jak Hope wybuchła przy niej płaczem! Ale mógłbym dodać to do grupy ucieczek!-starałem się wszystko odkręcić
-Ach tak? To ja przez ten cały czas musiałem patrzeć jak Harry i Niall ją całują, nie wiesz nawet jak zabolała mnie ta sytuacja z galerii kiedy ona i Styles byli na tych pieprzonych zakupach!-warknął, a po jego policzkach płynęły łzy Czy ja właśnie sprawiłem, że Zayn... Się załamał...?
-Zayn... Ona też ma uczucia, ona nie umiała wybrać...-powiedziałem praktycznie sam do siebie
-Co tam szepczesz Tomlinson?-zapytał Zayn 
-Że ona kurwa Cię kochała, ale kochała też chłopaków i uciekła! Tak uciekła, nie umiała wybrać między trzema facetami, a każdy z innym charakterem i podejściem do kobiet!-wykrzyknąłem, a w mojej głowie pojawiła się karcąca myśl No pięknie... Plan spalił na panewce! Brawo Louis! Teraz pozostało milczeć z miejscem jej pobytu!
Zayn zamknął oczy...
-Louis. Powiedz. Gdzie. Ona. Jest-jego głos wcale już nie był ostry, ale starał się z powrotem taki przybrać
-Nie, obiecałem jej-założyłem ręce na piersi i patrzyłem jak cała trójka wysyła sobie... Łagodne spojrzenia? Liam stanął obok mnie i uśmiechnął się
-Mam plan, ale musicie się pogodzić, jesteśmy braćmi, pamiętacie?-odparł spokojnie Li 
-Eh... Przepraszam Was chłopcy...-powiedział pierwszy mulat
-Ta... Ja też przepraszam-odparł loczek
-No... Ja też-powiedział blondyn, a po chwili cała nasza piątka znajdowała się w braterskim uścisku
-To jaki jest ten twój plan Liam?-zapytałem po chwili kiedy wszyscy zajęliśmy miejsca przy stole
-No więc... Hope wcale nie musi wiedzieć, że się dowiedzieliśmy... Puki co...-odparł Payne i zaczął oznajmiać konkrety
*Oczami Hope*
Nadszedł poniedziałek, wstałam wcześniej, nie tylko z powodu szkoły, ale też dlatego, że miałam koszmar.
Impreza urodzinowa, moja impreza urodzinowa, bo na ścianie wisi wielki plakat z napisem "Wszystkiego najlepszego Hope!♥" Ja stoję na środku salonu kiedy inni tańczą przyciskając swoje ciała do siebie. Wzdycham i idę szukać jednego z chłopaków, nie ważne, którego, ważne żeby móc z nim pogadać, no nie? Na horyzoncie widzę Louis'a, a kilka metrów od niego... Zayn'a z jakimiś dwoma plastikami! Macał je, że aż tapeta z ich ryjów się osuwała. To co zajęło moje serce i umysł nie było dla mnie normalne. Z moich oczu leciały łzy, chciałam iść w jego stronę, zrobić mu awanturę, powiedzieć jak bardzo go nienawidzę, ale za to stałam sparaliżowana tym widokiem. Nagle widocznie już podpity i pod jarany dwoma plastikami Zayn, odwrócił się w moją stronę. Zaskoczony tym co zobaczył chciał wstać, ale... Te dwie blondyny popchnęły go z powrotem na kanapę, złość się we mnie zagotowała! Ale to nie ona zasłoniła mi oczy tylko łzy, spowodowane smutkiem i żalem. Ruszyłam w stronę Louis'a, a on wiedział co zrobić, zabrał mnie do samochodu i odjechaliśmy... Dalej nie wiem co się dzieje bo się budzę z głośnym krzykiem  A najgorsze jest to, że naprawdę widziałam Zayn'a z plastikami i już miałam pewność, że nie wrócę do nich choćbym miała umrzeć!
 Wstałam z łóżka oblana zimnym potem. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek 5.59, westchnęłam i ruszyłam w stronę szafy gdzie powiem szczerze nie miałam w czym przebierać, więc wyjęłam coś dość odpowiedniego do szkoły. Wzięłam pobudzający prysznic, pomalowałam się lekko i zakręciłam sobie włosy. Na śniadanie nic specjalnego-płatki z mlekiem, a do szkoły... No właściwie nic, musiałam oszczędzać żywność puki nie znajdę pracy czy coś. Wszystkie czynności zajęły mi godzinę i trochę więc był odpowiedni czas na wyjście do szkoły. Nie wiem, o której mam autobus, nie wiem w jakiej jestem klasie, o której mam lekcje, praktycznie nie wiem nic! Ubrałam kurtkę, czapkę i szalik po czym wyszłam, włączyłam w moim telefonie mapę No ej! Przecież żyjemy w XXI wieku! Mogę znaleźć moją szkołę! Wystukałam nazwę szkoły i po chwili zmieniłam kierunek chodu 15 minut na nogach... O tam jest przystanek! Ruszyłam w stronę dość zadbanej budki z rozkładem jazdy 7.35 Huh.. Za 5 minut powinien być... Westchnęłam i usiadłam na drewnianej ławeczce. Nawet nie minęły dwie minuty, a obok mnie usiadła jakaś dziewczyna i byłoby to normalne gdyby się do mnie nie szczerzyła, wreszcie odwróciłam głowę w jej stronę

-Heeej!-pomachała pokazując białe zęby

-Cześć-odparłam poprawiając plecak
-Ty...Jedziesz do Liceum Sponsorowanego Przez Irlandię?-zapytała 
-Tak, ale... Co znaczy sponsorowane przez Irlandię?-zaciekawiłam się
-No... Kiedyś nasze liceum nazywało się zwykłym liceum nr.19, ale kiedy jego były uczeń stał się sławny i dofinansowywał naszą szkołę zyskała oficjalną nazwę, a mieszkańcy Irlandii od czasu do czasu coś tam wpłacają-uśmiechała się cały czas
-Mhm... Fajnie... Macie tam książki czy coś? Bo ja przyjechałam tutaj dwa dni temu, rodzice w delegacji-tak skłamałam z tymi rodzicami, ale jak mam kurna powiedzieć, że zwiałam z Londynu?!-I nie mogłam się niczego dowiedzieć-powiedziała, a dziewczyna przyglądała mi się intensywnie
-Nie no... Książek od kilku lat nie mamy... Teraz używa się tabletów, no wiesz.. Bogata szkoła i w ogóle...-wstałam widząc nasz pojazd w oddali
-Jeszcze fajniej! Może będę w twojej klasie-uśmiechnęłam się wsiadając z nią ramie w ramie 
-Hah no mam taką nadzieję-zaśmiała się-Olivia Miller jestem-wyciągnęła w moją stronę rękę
-Hope Walsh-uścisnęłam ją i rozmowa się jakoś sama potoczyła Szkoła zapowiada się dobrze...
____________________________________________

Hello! Już oficjalnie jest poniedziałek! 00.00! A ja dodaję rozdział! Jak wam się podoba? Znów zagmatwany, wiem, ale... Bez czegoś takiego nie da się pisać! Jak wam się podoba nowa kumpela Hope? Ogółem mówcie czy jest choć Okey!
Pamiętajcie, komentarze motywują jak nic innego!♥